Najpierw na przełęcz Tapadła u stóp Ślęży, zjazd do Sulistrowiczek (kapliczka, źródełko) i lasem przez prz. Słupicką do prz. Sulistrowickiej. Stąd już asfaltami przez Oleszną do Ligoty Wielkiej. Za Ligotą znowu wjazd do lasu i b. dobrą leśną drogą na grzbiet Wzg. Krzyżowych (było bardzo stromo na podjeździe i na zjeździe). Wyjazd z lasu w Dobrocinku (tutaj istny koniec świata!!!), znowu mocny podjazd już asfaltowy (dobrze, że krótki), za to dłuższy zjazd i przez Byszów powrót do domu. Mimo słońca miejscami było mocno chłodno - to zimny północno-zachodni wiatr.
Wyjazd w góry mimo, że przy wyjeździe szczyty były okryte chmurami, ale wg prognoz nie miało padać. Najpierw podjazd asfaltem (bardzo łatanym) na przełęcz Jugowską (800), dalej już leśnymi drogami, ale poniżej szczytu W. Sowy. Widoczność w miarę dobra jak na tak duże zachmurzenie. Trochę zbierania jagód, chwilami lekko kropiło i zjazd na przełęcz Walimską (755). Krótki pobyt na łąkach obok przełęczy i zjazd asfaltem (dobrym) do Dz.
Krótki wypad w lekko deszczowej pogodzie. Sprawdzałem jakość kurtki "rowerowej" kupionej wczoraj w Lidlu - niezbyt to był udany egzamin dla produktu made in Kina.
Dzisiaj wyprawa na jagody na zboczu Małej Sowy (ok. 880 m npm!) Na dole jest już ciepło, a ma być wręcz upalnie, dlatego jadę w góry, tam z pewnością będzie chłodniej - i było! W Rościszowie kawałek podjeżdżam z młodym rowerzystą w koszulce "firmowej" czyli "bikestats". Miło pogwarzyliśmy chwilę. Na ostatnim przystanku MPK ja zatrzymałem się na małą odsapkę, a on zaś ostro pognał w górę - czekał go jeszcze podjazd do Wałbrzycha i powrót do Wrocławia - w taki upał to chyba młodzian trochę przedobrzył z taką trasą! Wieczorem, w "bikestats" rozszyfrowałem młodzieńca - to Platon (http://www.bikestats.pl/rowerzysta/Platon). Z przełęczy Walimskiej (750) odjeżdżam w lasy, by przez Jelenią Polanę dojechać nad Kamień Gwarków (883) i dalej do jagód. Jagody dorodne i mnóstwo ich tutaj. Wracając, zajrzałem jeszcze na drugą stronę przełęczy do malin - jeszcze są zielone. Zjazd całkiem dobry, mimo, że w górnej części asfalt już jest coraz bardziej zniszczony przez wodę. Przy wyjeździe z gór na otwartą kotlinę dz. - istny wjazd do piekła, tak tam gorąco i duszno.
Na dzień dobry był kapeć, dobrze że nie w czasie poprzedniego wypadu. po wymianie dętki jazda do Słupic, skąd lasem po zboczach wzgórz u stóp Ślęży dojechałem do Uliczna. Powrót do Dz przez Uciechów i Nowiznę.
Pierwszy, od 10 dni, dzień bez deszczu! Słońce trochę przymglone, ale bardzo parno (38C!). Przejechałem się wzdłuż Piławki do Krzyżowej, a później trochę zawijając pojechałem wzdłuż potoków płynących z gór - zakończyłem pod Rościszowem na Kłomnicy. Woda już wyraźnie opadła, ale w polach są wielkie rozlewiska.
Dzisiaj była jazda po górach. Było i słonecznie, ale częściej pochmurno, wręcz chłodno. No i było mnóstwo namolnych much na podjeździe. Z Dz.(256) na przełęcz Jugowską (805)(z przyległościami), skąd leśnymi drogami (i nie tylko) przez Kozie Siodło (887) na Wielka Sowę (1015), stamtąd na przełęcz Walimską (755)(też z przyległościami). Z łąki obok Walimskiej widać było osiedla Wrocławia! Szybki zjazd do Dz, z zaliczeniem ciastkarni w Pieszycach.
plener: 8:00; H min = 248; H max = 1015
[img]http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,58137,obok-przeleczy-jugowskiej-przy-wyciagu-na-rymarzu.jpg"/> Podjazd na Kozie Siodło (tu ok 900 m npm) [/img] [/img]
Jeżdżę w okolicy domu czyli Przedgórze Sudeckie, Góry Sowie, Ślęża i okolice. Wycieczki jednodniowe. Asfalty, ale jednocześnie trochę terenu czyli polne i leśne drogi. a bywa że i bezdroża.