Sprawdzian czereśniowy - jeszcze dużo niedojrzałych. Miała być jazda lasami u stóp Raduni, ale przegoniła mnie do domu burza zza masywu Ślęży. W Mościsku znowu zmiana trasy, bo na Dz. nadchodziły bardzo czarne chmurzyska. Udało mi się wrócić na sucho, tylko ciut pokropiło w Nowiźnie! A później to zdrowo polało!
Pogoda nierowerowa! Wiało, miejscami bardzo i był to wiatr zimny. Słońca jak na lekarstwo, szczęśliwie obyło się bez deszczu. Wyjazd mimo tych "nieszczęść" uważam za udany. Przejechałem się północną częścią kotliny dz. zahaczając o góry pod Rościszowem.
Ładna słoneczna pogoda. Podjazd Kamionkami na przełęcz Jugowską. Spłoszona sarna za 1. mostkiem. Trochę ciężko mi się dzisiaj podjeżdża więc zjeżdżam do lasu na zakręcie Agnieszki razem z NIE i CZEr. Dłuższy postój na x z ZIE i ŻÓŁ - "obiad". Jaka tu cisza! Powoli CZEr dojeżdżam do placyku gdzie kończy się trawersowa, dobra leśna droga (826 m npm). Teraz mocno hamowany, stromy zjazd na łąki nad Bacówką. Zjazd pod małym wyciągiem do Bacówki (w remoncie) i podjazd łąką do szosy walimskiej przy x na Glinno. Szybki zjazd do Rościszowa. W Pieszycach kupuję pyszne orzechowe ciasteczka. Nazajutrz zaczęły się deszcze, które jeszcze w niedzielę (31.V) mocno podlewają wszystko w koło.
Ładna, słoneczna pogoda. Polami przez Uciechów (rogaliki) do lasu w Kołaczowie (konwalie). Roztocznik, pałac, staw i stado malutkich kaczątek pod opieką mamy - ależ te maluchy szybko "biegają" po wodzie. Wyjazd do Byszowa i stamtąd zjazd (niestety pod wiatr)do Dobrocina. W lasku obok dawnego, niemieckiego cmentarza Dobrocina niesamowicie cudowny zapach sosen! W Nowiźnie zrywam trochę bzów, słowiki.
Przez Kamionki wjeżdżam na prz. Jugowską (805 m npm). Słonecznie. Dość duży ruch na drodze - rowery i auta osobowe - bo dziś tędy jedzie wyścig kolarski "Grody Piastowskie" i na przełęczach są wyznaczone premie górskie. Na przełęczy niewielka grupa kibiców i organizatorów, też TVP Wrocław. Odjeżdżam na wyciąg na Rymarzu, ale wracam na przełęcz. Po przejeździe kolarzy jadę do 3 Buków. Tu odjeżdżam w leśną drogę przez ciąg niewielkich wyniosłości na grzbiecie 600 - 700 m npm, zakończony stromym zjazdem w Dolinę Wapienną. Teraz kawałek brzegiem lasu ŻÓŁr i zjazd polami nad zbiornik Sudety w Bielawie. Stąd polami do d. PKS`u w Dzierżoniowie.
Trochę pochmurno, ale decyduję się na jazdę. Polami przez Uciechów do lasu. Konwalie. Przez pałac w Roztoczniku do pałacu w Dobrocinie. Spotkanie ze znajomkiem rowerowym. Jazda polami, wiaduktem (bzy) do pocz. Piławy Dolnej i dalej do Bielawy. Oczyszczalnia i ku górom do stadionu w Pieszycach. W Pieszycach Dolnych zjazd na ŻÓŁr i później polami równolegle do gór do stawu w Bratoszowie. Ładny widok na prz. Jugowską. Na stawie łabędź i dumny perkoz dwuczuby.
Nieplanowana zmiana roweru; mój stary "Wagant" się rozsypał, teraz będę jeździł na rowerze syna, jak długo mi na to pozwoli. Szosą wrocławską za Uciechów, gdzie w pola na Roztocznik. Las w Kołaczowie, konwalie, przejazd rzepakiem, koniec Borowicy i Jaźwina. Słonecznie, przyjemna jazda. Dzisiaj mijam dużo rowerzystów, bo to sobota, w dodatku między świętami majowymi. Staw w Mościsku i spotkanie z dziwnymi kaczkami na drodze do Bratoszowa. Staw w lesie przed Bratoszowem, kijanki, kumkanie żab.
Polami do pocz. Bielawy i zjazd do Piławy dolnej. Ruiny pałacu w PD w stanie ostatecznej rozsypki - jak szybko można zniszczyć coś co niegdyś było piękne! Stawy za torami, cicho, tylko słychać ptaszki m. in. kukułkę. Jeszcze podjeżdżam nad staw pod Marianówkiem i jestem przy pałacu w Dobrocinie. Szybki zjazd do Roztocznika (coś nie tak z kierownicą). Za Kołaczowem zjazd do lasu i tu przy wolnej (moje szczęście) jeździe leśną drogą rozsypuje się mój poczciwy Wagant! Złamał się drążek kierowniczy łączący widelec z ramą. Resztki roweru pozakładałem na ramę z tylnym kołem i pchając taki wehikuł przedreptałem lasem i polami do domu. Zdążyłem jeszcze zerwać trochę zaczynających kwitnąć i pięknie pachnących konwalii.
Wzdłuż gór od Lutomii aż do zjazdu na Modliszów (od Świdnicy). Sądziłem, że podjazd na grzbiet Pogórza Wałbrzyskiego podjazd będzie łatwiejszy, ale w pierwszej fazie leśnej był dość ostry (ok. 8%). Później już jest łagodniej, ale stale lekko pod górę, aż do Kozic (dzielnica Wałbrzycha). Ładnie było widać zamek w Książu, a z drugiej strony masyw Wielkiej Sowy. Za Rusinową jadę do Olszyńca - Jedlinę dzisiaj sobie odpuściłem. W Jugowicach skręt na Walim i później przez "patelnie walimskie" powolny wyjazd na przełęcz Walimską. Na podjeździe ładne widoki. Na przełęczy i obok na łące okropny bałagan po "niedzielnych, piwnych turystach". Pod szczytem Sowy widać jeszcze płaty śniegu! Wycieczka udana, choć trochę czułem mięśnie nóg.
Pochmurno, wiatr od gór. Polami od d. PKS`u obok oczyszczalni do Bielawy (Dln, skowronków co niemiara. Od bielawy jazda z silnym wiatrem w plecy, więc bardzo szybko, bez kręcenia, dojechałem do Piławy Dolnej. Jaskółka. Dzisiaj chciałem jechać polami do stawów za torami i dalej do Dobrocina, ale od gór nadciągały bardzo czarne chmurzyska więc zawróciłem i szosą ząbkowicką wróciłem do domu. A z tej strasznej chmury tylko lekko popadało!
Jeżdżę w okolicy domu czyli Przedgórze Sudeckie, Góry Sowie, Ślęża i okolice. Wycieczki jednodniowe. Asfalty, ale jednocześnie trochę terenu czyli polne i leśne drogi. a bywa że i bezdroża.